Metoda zerowego budżetu. Sprawdź, czy jest właśnie dla Ciebie

Pojawienie się w jednym zdaniu liczby „0” i terminu „budżet domowy” może w pierwszej chwili wywołać małe dreszcze przerażenia. „Ale jak to, czy ktoś właśnie przekonuje mnie, że mam nie robić dla swoich pieniędzy żadnego planu, wkrótce po pensji zostawać bez grosza, a moje rachunki bankowe powinny świecić pustkami?”. Uspokajamy: zupełnie nie o to tutaj chodzi. Zobacz, na czym budżetowanie do zera polega naprawdę.

Radosny chłopak siedzi na schodach przed wejściem do budynku. Zrobił sobie przerwę, jadąc na hulajnodze i korzysta z telefonu.

Z tekstu dowiesz się:

Dlaczego zero może być Twoim kolegą? Jak działa metoda zerowego budżetu

Metoda zerowego budżetu (w skrócie ZBB, od angielskiego zero-based budgeting) opiera się na tym, by każdego miesiąca po odjęciu od wszystkich Twoich dochodów wszystkich Twoich wydatków wychodziło Ci równe, okrąglutkie zero. Jeśli zarabiasz 5000 złotych, to Twoje rozchody powinny sumować się również do 5000 złotych.

Takie podejście sprawia, że każda złotówka, która przechodzi przez Twoje ręce, ma jakiś cel – wykonuje dla Ciebie pewną pracę, w określony sposób wpływa na Twoje życie. Trzymanie się tej zasady powoduje, że żadna suma nie ginie w gąszczu codziennych transakcji. Reguła uczy zarządzania pieniędzmi w taki sposób, aby nawet małe kwoty zagrały wyznaczoną przez Ciebie rolę. Gdy wszystko dobrze wyliczysz, pod koniec miesiąca ani zabraknie Ci gotówki, ani nie zostaniesz z wolnymi środkami, z którymi nie będziesz wiedzieć, co zrobić – najpewniej przeznaczysz je więc na coś, czego wcale nie chcesz i nie potrzebujesz.

Dziś poproszę „na zero”. Budżetowanie do zera w praktyce

Do przygotowania domowego budżetu zgodnie z ideą budżetowania do zera, tak jak w przypadku innych systemów, siadasz zawsze na samym początku miesiąca. Zacznij od ustalenia, na jakie wpływy do swojego portfela możesz liczyć w ciągu nadchodzących 30 dni. Uwzględnij nie tylko wynagrodzenie za pracę na etacie lub przewidywany dochód z działalności gospodarczej, ale także różne dodatkowe źródła. Może planujesz wyprzedaż odzieży, książek czy starego sprzętu elektronicznego? Dodaj wszystkie „składniki” do siebie i zapisz rezultat w zeszycie, w arkuszu kalkulacyjnym lub w aplikacji.

Teraz przejdź do prognozowania wydatków. Żeby budżet był prawidłowo zbilansowany – miał po prostu „ręce i nogi” – pomyśl o wydatkach szerzej niż tylko w kontekście zaspokajania potrzeb i zachcianek. Zbuduj rozsądną hierarchię, uwzględnij różne kategorie, tak aby zatroszczyć się nie tylko o bieżące, ale i dalsze sprawy. Nieźle przetestowana kolejność wygląda mniej więcej tak: 

  • Na szczycie umieść wydatki na najważniejsze rzeczy: jedzenie, czynsz, opłaty za media i transport. Amerykanie trafnie nazywają tę grupę The Four Walls, czyli „cztery ściany” – braki w tych obszarach szybko powodują, że cała konstrukcja się wali i łatwo można popaść w poważne kłopoty.
  • Dalej zarezerwuj miejsce dla wydatków również kluczowych, ale takich, które dają małe pole manewru: spłata zobowiązań, ubezpieczenia, ubrania itp.
  • Trzecie miejsce na podium przeznacz dla oszczędności/inwestycji. Postaraj się rozbić tę pulę na kilka subkategorii, na przykład: finansowa poduszka bezpieczeństwa, cele krótkoterminowe, cele długoterminowe.
  • Tuż za „pudłem” umieść wydatki związane ze szczególnymi dla danego miesiąca wydarzeniami: święta, urodziny najbliższych itp.
  • Pod koniec pojawia się przestrzeń dla przyjemności (wyjścia do kina czy restauracji, hobby itp.) oraz dla wpłat na cele charytatywne.

Podlicz, ile wydasz łącznie, zanotuj i odejmij ten wynik od sumy dochodów. Szanse, że od razu znajdziesz się w okolicach zera, są znikome. Nie przejmuj się tym, to zupełnie normalne. Jeśli jesteś na plusie - gratulacje, Twoja pozycja wyjściowa jest znakomita. Pamiętaj tylko o tym, o czym pisaliśmy wcześniej: jakiejkolwiek sumy nie możesz pozostawić samej sobie, niezagospodarowanej, niepowiązanej z którym szczebelkiem rozchodów. Najlepiej, jeśli przypiszesz tę nadwyżkę do oszczędności, ale nie jest to obowiązek. Jeśli jesteś na minusie - nie ma wyjścia, odpalasz kosiarkę i tniesz wydatki. Zacznij od najmniej istotnych, takich, które nie wywołają u Ciebie przesadnego poczucia straty. Kiedy mimo przycinki zero wciąż wydaje się odległe, przeanalizuj, jakie kroki dadzą Ci najszybszą poprawę dochodów.

Czy dom może działać jak korporacja? Metoda zerowego budżetu kontra klasyczne budżety domowe

Metoda zerowego budżetu powstała na przełomie lat 60. i 70. XX wieku jako rozwiązanie dla dużych firm. Autorem pomysłu był Peter Pyhrr, księgowy i doradca w Texas Instruments. Chociaż koncepcję szybko przełożono na realia gospodarstw domowych i finansów osobistych, pozostały w niej wyraźne ślady biznesowego pochodzenia. Ma to zarówno swoje zalety, jak i wady.

  • Typowe budżety domowe, jak 50/30/20 lub 70/20/10, mają wyraźną, dość sztywną strukturę. Wyznaczają zadanie zachowania odpowiednich proporcji, przypisania wydatków do właściwych kategorii i nic więcej. Wybranie takiego systemu oznacza zaufanie do kogoś, kto to wymyślił. Takie mechanizmy z reguły naprawdę się sprawdzają i większości osób przyniosą wymierne korzyści. Przypominają jednak narzędzie, które działa niezależnie od użytkownika. Przeczytaj więcej o tej metodzie
  • Tradycyjne budżety domowe zakładają pewną powtarzalność. Większość schematów to trochę takie „kopiuj/wklej”, jakby każdy miesiąc był podobny do poprzedniego. A życie przecież tak nie wygląda. Wydatki różnią się od pór roku, indywidualnych, ale cyklicznych okazji czy wypadków losowych. Metoda zerowego budżetu zapewnia większą elastyczność. Możesz myśleć wyłącznie o nadchodzącym okresie, praktycznie ignorując wcześniejszą strukturę wydatków. Potrzebujesz tylko czegoś w rodzaju wewnętrznego kompasu, który pomoże Ci utrzymać ogólny kierunek.
  • Budżety domowe zazwyczaj wymagają dużych nakładów pracy i czasu tylko na samym początku. Później jedynie analizujesz, co poszło dobrze, a co nie, i wprowadzasz odpowiednie korekty. Z czasem budżetowanie staję się tak naturalne, że prawie o nim nie myślisz – intuicyjnie czujesz, w jakim miejscu jesteś i na co jeszcze możesz sobie pozwolić. Metoda zerowego budżetu to zupełnie inna bajka. Każdy miesiąc wprowadza nowe rozdanie. Co 30 dni zaczynasz wszystko od początku. Efekt czystej kartki na niektórych zadziała mobilizująco, na innych przytłaczająco.